Homilia Stefana kardynała Wyszyńskiego z 1960 r.

Z nauczania bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego:

( homilia podczas konsekracji kościoła w parafii Świętego Jakuba Warszawa, 24 września 1960 r. )

 

KOŚCIÓŁ WYZWALA Z NIEWOLI MATERII

Drogie Dzieci Boże, Dzieci Moje!

Od czwartej godziny po południu, wraz z rzeszą parafialną Świętego Jakuba trwamy w murach i wokół nich. Poświęcamy je od zewnątrz i od wewnątrz, omywamy wodą święconą, namaszczamy mury, kamienie, ściany i ołtarze.

 

WY JESTEŚCIE ŚWIĄTYNIĄ BOGA

Praca i wysiłek poświęcania kamieni wydać się może trudem zbędnym. Wszystko jednak, co było już powiedziane, jako wyjaśnienie obrzędów, wskazuje na to, że chociaż praca ta dobiera się do serca twardych kamieni, nie jest daremna i ma swoją wymowę. Namaszczaliśmy kamienie, ale myśleliśmy o ludziach. Uświęcaliśmy ściany, ale pragnęliśmy powiedzieć ludowi Bożemu: „Jeśli Bóg trawę polną, która dziś jest, a jutro w ogień ma być wrzucona, tak upiększa, jakoż daleko więcej Was, małej wiary” [por. Mt 6,30].

Dzieci Najmilsze! To wszystko, co z takim nakładem sił czyni Kościół święty, jest — rzecz oczywista — dla naszego pouczenia. Gdy bowiem namaszczamy mury świątyni, myślimy o tym, że to Wy jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w WasGdy namaszczamy i konsekrujemy ołtarze, rozpalając na nich poświęcone ognie, myślimy o ołtarzu waszego życia, waszych serc i umysłów, które płonąć mają świętym ogniem Bożym. Gdy omywamy od zewnątrz i od wewnątrz ściany i posadzki, pragniemy powiedzieć Wam, Najmilsze Dzieci, że nawet kamienie mają głosić chwałę Bogu.

Dlatego praca nasza nie jest zbędna, przeciwnie, jest bardzo potrzebna i bardzo wymowna. Kto od początku uroczystości śledził z uwagą dawane z ambony komentarze, zrozumiał sens tej pracy i jej głębokie znaczenie nie tylko symboliczne, ale praktyczne i osobiste dla każdego z nas.

Najmilsze Dzieci! Po trudzie kilku godzin nie mam zamiaru zatrzymywać Was długo nad rozważaniami. To bowiem, co w komentarzach było powiedziane, tak jest przez same już czyny wymowne, że aż żal byłoby to czymkolwiek przykrywać. Pozwólcie jednak, że jako duchowy owoc naszego wspólnego trudu wskażę Wam przynajmniej dwie myśli.

NAWET KAMIENIE WOŁAJĄ NA CHWAŁĘ BOGU

Poświęcamy świątynię. Poświęcamy materię i oddajemy ją na chwałę Bogu. Niedawno jeszcze pracowali tu architekci, inżynierowie, murarze, kamieniarze i różnego rzędu pracownicy Boży. Pracowali, aby wzmocnić dom Pański. Gdy wreszcie stanął, przyszli kapłani i lud wierny, aby napełnić go modlitwą i chwałą Bożą.

Rzecz znamienna, jak różne były świątynie w dziejach Kościoła! Zaczęło się od pierwszej chrześcijańskiej świątyni w stajence betlejemskiej. Stajnia stała się mieszkaniem Boga! A potem Bóg zamieszkał w bazylikach starorzymskich. Miejsca spotkań ówczesnego społeczeństwa zamienione zostały na świątynie chrześcijańskie i do dziś dnia służą Kościołowi katolickiemu. Przyszedł później czas niebotycznych gotyków. Podbijały one ducha swą strzelistą wiarą, zda się szaleńczą i niepomną na nic, co ludzkie. Piętrząc kamienie pod niebiosa, składały we wspaniałych prześwitach swe wysmukłe ramiona, jak gdyby do modlitwy. A wreszcie pojawiły się świątynie, które przygniecione ciężarem materii i zmysłowości renesansu, straciły strzeliste loty gotyku i zaczęły się skłaniać ku ziemi. Potem wykwitły barokiem, tak obcym, zda się myśli religijnej, a jednak przyjętym przez Kościół równie spokojnie i ufnie, jak bazyliki rzymskich imperatorów.

Przez dzieje zmieniali się ludzie, zmieniało się ich napięcie religijne i zrozumienie głębi teologii Kościoła. To wszystko odbijało się z kolei na architekturze i na budownictwie kościelnym.

Jakże odmienne budujemy dzisiaj świątynie! Jak bardzo wchodzą one swym Wyglądem i wyrazem w codzienne, zwykłe, szare życie człowieka fabryk i hal maszynowych! Kościół znowu się z tym godzi, choć może z pewnym wahaniem i zastrzeżeniem.

Człowiek współczesny, zmęczony detalizmem życiowym, chce odwrócić się od bogactwa wystroju dawnych świątyń barokowych czy rokokowych. Lubi stanąć w gołych ścianach, pośród których uwagi jego już nic nie zatrzymuje, może jedynie wielki krzyż w absydzie i prosty ołtarz, bez nastawy i wystroju. Współczesny bowiem człowiek bardzo zubożał pod względem życia religijnego, ale z nim jeszcze nie zerwał. Przemawia doń prostota Boga Ukrzyżowanego, jak przemawiała w starej, rzymskiej, zwalonej dziś świątyni na Palatynie Santa Maria Antiqua, gdzie widać tylko krzyż Chrystusowy i resztę fresków starożytnych.

 

NIE ZABRAKNIE KOŚCIOŁOWI WODY, ABY WSZYSTKO CHRZCIĆ

Zdawałoby się, że na każdym przełomie, w każdym nowym okresie dziejowym, który niósł odmienny styl, Kościół powinien zatrzymać się jak gdyby i za: wahać. Kościół jednak zawsze sobie odpowiada: Ostatecznie, to wszystko jest przecież jakimś wyrazem tęsknot dzieci tej ziemi, które przez wciąż nowe, rodzące się pokolenia, wchodzą w wielkie drzwi życia. Kościół zaś jest po to, by wszystko chrzcił, jak ochrzcił stajnię betlejemską i termy Karakalli, Palatyn, Kapitol i bazyliki imperatorów rzymskich, gotyk i renesans, barok i dzisiejsze baraki, które przemienia w świątynie.

Kościół wszystko chrzci i przyjmuje spokojnie, cokolwiek ludzkość wytworzy w swych dziejowych zmaganiach. Ma bowiem moc dla każdej epoki i dla wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek narodzą się na ziemi, aby stali się synami Bożymi. Kościół świadom jest swego posłannictwa, które zapadło mu w głębię duszy i jak echo przechodzi z pokolenia na pokolenie, w hierarchii katolickiej od Piotra do Jana XXIII: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je…” [Mt 28,19], chrzcząc je… chrzcząc…

Nie zawaha się więc i nie zatrzyma, bo któż zabroni Kościołowi wody? Chociażby nie miał już nic, chociażby mu wszystko już zabrano – co dziś szczególnie z taką łatwością przychodzi rządom i państwom – któż zabroni Kościołowi wody, by chrzcił ludzi, wieki i idące pokolenia? Wody nie zabraknie! A gdy Kościół posługuje się wodą dla omywania murów czy oczyszczania dusz, zawsze działa tam Duch Święty.

 

DUCHOWE WŁADZTWO KOŚCIOŁA NAD MATERIĄ – WOLNOŚĆ DZIECI BOŻYCH!

Najmilsi, Kościół dlatego właśnie ma władzę nad materią! Nikt jej właściwie nie ma na ziemi, tylko Kościół, chociaż nie jest on z tej ziemi. Kościół jeden radzi sobie z materią, bo tak nią zarządza, że nie czyni ona z człowieka niewolnika. Ktokolwiek zaś inny bierze się do rządzenia materią, sam staje się jej niewolnikiem. A gdy rządzi ludźmi, z ludu czyni niewolników materii.

Jest tu paradoks dziejowy. Wszak Chrystus mówi: „Królestwo moje nie jest z tego świata” [J 18,36] – „Nie samym chlebem żyje człowiek” [Mt 4,4]. Ten sam Chrystus pyta: „Kto Mnie postanowił dzielnikiem majątku brata twego?” A jednak Najmilsi, rzecz znamienna, tylko Chrystus, którego Królestwo nie jest z tego świata radzi sobie z tym światem. Tylko On jeden potrafi władać materią. A z Chrystusa przechodzi ta władza i umiejętność na Jego Kościół. Kościół Chrystusowy też chce władać materią, bo jego władztwo to władztwo dusz, ale tylko on jeden radzi sobie dobrze z materią. I oto widzimy rzecz przedziwną, to samo co się stało w domu Zacheusza. Płonące świece, które zapalamy podczas konsekracji na ścianach kościoła, nazywamy zacheuszkami, na pamiątkę Zacheusza, który z daleka tylko chciał oglądać Chrystusa. Chrystus mu powiedział: „Zacheusza zejdź z drzewa, dziś jeszcze bowiem pragnę mieszkać w domu twoim”. W domu twoim! Nie na drzewie, lecz w domu! Masz więc zejść i przyjąć Mnie w dom twój!

To samo, Dzieci Moje, jest ze sprawą władania materią. Kościół nie chce władać materią i nie chce rządów nad materią. Kościół nie chce wtrącać się w sprawy tej ziemi za daleko, bo nie jesteśmy dzielnikami majątku. Biada jednak, gdyby w zarządzie majątkiem i materią nie posłuchano Kościoła. Wtedy dopiero rozpoczyna się nieszczęście ludzi służących materii. Kościół bowiem ma moc przemiany materii nie tylko w czasie Najświętszej Ofiary, gdy chleb zamienia w Ciało Chrystusowe, a wino w Jego Krew. Kościół ma takie duchowe i potężne władztwo nad materią, które sprawia, że —jak uczył mediolański ekonomista, profesor [Giuseppe] Toniolo — jego dzieci, „choćby były najbogatsze, nie będą nigdy niewolnikami materii”.

Gdy Chrystus przyszedł w dom Zacheusza, ten bogacz i celnik, człowiek oddany całkowicie lichwiarstwu i zdobywaniu pieniądza, poczuł w sobie jakiś wstrząs. Dokonała się w nim prawdziwie ekonomiczna rewolucja. Wstrząsnęło nim sumienie! Ujrzał nagle gromady ludzi, których wyzyskał i oszukał, z pracy których ciągnął może nielegalne zyski. Lichwiarz! Ale oto, gdy zobaczył Chrystusa, gdy Chrystus wszedł w jego dom, woła: „Panie, oto połowę moich dóbr rozdam ubogim, a jeślim kogo skrzywdził, zwracam w czwórnasób”. Takiej, przemiany mógł dokonać tylko Chrystus! Takiej przemiany może dokonywać tylko Kościół Chrystusowy!

Dzieci Drogie! Jeśli omywamy mury, martwe zda się kamienie, jeżeli namaszczamy ołtarze i rozpalamy na nich ognie Boże, jeżeli czynimy to dziś właśnie, gdy na życie współczesnej ludzkości padł tak potężną siłą ciężar materii, jest, to nasze wyzwolenie i nasza do Was mowa: „Nie. samym chlebem żyje człowiek! Człowiek nie może być niewolnikiem materii! Nie można tak urządzać życia ludzkiego, by człowiek był tylko zwierzęciem produkcyjnym, któremu rzuca się jak ochłap resztkę wypracowanego trudu ludzkiego, coś tam, co jeszcze zbyło, a czego nie wywieziono i nie sprzedano za granic za grube dewizy. To człowiek, wolne dziecko Boże, ma władać materią, a nie materia człowiekiem! Taki rozkaz otrzymał od swego Ojca, gdy czynił go królem stworzenia „Czyńcie sobie ziemię poddaną!” To materia ma się Wam poddać, Najmilsze Dzieci Boże, a nie Wy materii!

 

CZŁOWIEK NADAL – NIEWOLNIKIEM MATERII

Człowiek – niewolnik! Nie myślcie, że chociaż zmieniają się ustroje, zmieniły się zamysły ludzi, którzy służą materii depo jej wierzą. Pod tym względem historia doktryn społeczno-ekonomicznych wieku XIX i XX jest właściwie jedną doktryną, chociaż nadaje się jej różne nazwy i chociaż naukowcy dzielą ją na szkoły ekonomiczne i doktryny ekonomiczne. W rzeczywistości wszystkie szkoły i doktryny ekonomiczne, które kolejno dochodziły do głosu w XIX i XX wieku, organizują władztwo materii, poddając jej straszliwej, ślepej sile, w całkowitą i bezwzględną niewolę, wolność człowieka.

Człowiek nie jest wyzwolony z materii. Nadal jest jej niewolnikiem. Nie przestał jeszcze naprawdę być proletariuszem. Wszystkie niemal doktryny społeczno – ekonomiczne pracowały nad tym, aby człowiek stał się bardziej jeszcze zezwierzęconym, milczącym, bezdusznym niewolnikiem niezorganizowanej materii

Do tej pory jedna jest tylko szkoła. Jedna! Tylko pedanci i skrupulaci, którzy myślą kategoriami szufladkowymi i nie widzą ogólnych, szerokich prądów myśli i męki współczesnego człowieka, zdolni są podzielić ją i poklasyfikować. W olbrzymiej i tragicznej syntezie myśli ludzkiej rozróżnienie to nie ma żadnego usprawiedliwienia. Wszystkie doktryny pracują na to, by człowiek był niewolnikiem materii.

 

GŁOS KOŚCIOŁA W OBRONIE WOLNOŚCI CZŁOWIEKA

W takiej chwili Kościół podnosi głos w obronie wolności człowieka. Jest to jakby głos wołającego na puszczy’, głos tak często niezrozumiany, tak niekiedy tłumiony i gnębiony, że nawet do wierzących dzieci swoich odezwać mu się swobodnie nie wolno. I w takiej to chwili Kościół na sercu kamieni rozpala ognie… Święte ognie Boże! Rozpala je, Dzieci Najmilsze, abyście wiedziały, że jesteście dziećmi Boga, który spoczywa na Was jako Ogień rozpalający wasze serca najczystszą miłością.

Te kamienie mają Wam służyć, a nie Wy im. Kościół wynosi je, co prawda, i ustawia wysoko, ale nawet tym kamieniom, które tak cudownie widać w gotyku, nadaje kształty modlitewne. To wszystko się modli. Materia w ręku Kościoła prze-staje być straszna. Przestaje być ciężka. Jeśli na świecie – jak mówił Chrystus- dzieci nie będą wołać: „Hosanna Synowi Dawidowemu”, o co toczy się obecnie potworna walka…, to ja Wam dziś mówię, kamienie z murów wołać będą!… Kamienie!… Jeśli Wy milczeć będziecie, kamienie przemówią! [por. Łk 19,40[

 

KOŚCIÓŁ ŻYWY —Z ŻYWYCH KAMIENI

Najmilsze Dzieci! Wszystko, co dotąd zostało powiedziane, zawiera się w jednej myśli: nawet kamienie mają głosić chwałę Boga, a cóż dopiero człowiek? Człowiek, który nie jest niewolnikiem materii, ale wolnym dzieckiem swego Niebieskiego Ojca, Stwórcy człowieka i Stwórcy materii!

Druga myśl to ta, że detaliczny i szczegółowy wysiłek który poświęcamy, by uświęcić i pokonsekrować świątynię z kamienia, niczym jest wobec wielkiego wysiłku Kościoła — uświęcania i pokonsekrowania waszych dusz. Przecież nie chodzi o martwe kamienie! Chrystus Jest Żywym Kamieniem. I my jesteśmy żywymi kamieniami, które budują się na Nim w dom duchowny, w kapłaństwo święte. Z takiego budowania powstaje Kościół żywy.

Gdy patrzę na te mury, myślę: Przecież tak jeszcze niedawno ich nie było. Gdy byłem chłopcem w wieku szkolnym, przed pierwszą wojną światową, widziałem działem tu, w Warszawie, jak za wysokim parkanem coś się tam robiło. Wystrzeliła potem wieża i tak zostało. Przedtem jednak jej nie było. Ileż świątyń w Warszawie wybudowały wieki, a zniszczył jeden rok! Teraz my odbudowujemy je od kilkunastu lat. Jak wspaniałe są świątynie na całym świecie i ileż może ich być na globie ziemskim, jeżeli tylko w naszej warszawskiej archidiecezji stoi przeszło pięćset świątyń? Ileż więc może ich być na całym świecie? Są to setki, setki tysięcy…

A jednak, chociaż w swym życiu widziałem ich mnóstwo, chociaż obejrzałem prawie wszystkie większe i wspanialsze świątynie Włoch, Francji, Niemiec, łatwo mi to sobie wyobrazić, że na całym globie ziemskim nie będzie ani jednej świątyni, że może Kościół znajdzie się znowu na wiązce siana… jak Chrystus w Betlejem… Może, może…

Najmilsze Dzieci! Ale nie trwóżcie się! Gdyby nawet tak było, pamiętajcie: „Bramy piekielne nie zwyciężą go”. Chociaż nam jest potrzebny Kościół z ka-mieni — społeczność bowiem katolicka jest społecznością widzialną i zorganizowaną w konkretny sposób — to jednak my wszyscy jesteśmy świątynią Boga Żywego. Istnieje Kościół katolicki, społeczno-mistyczna organizacja, zwana Ciałem Chrystusowym, którego wszyscy jesteśmy członkami. Z Nim związani, na Nim się budujący, żyjemy przez łaskę i przez miłość. Społeczność ta zbudowana jest nie z kamieni, nie z cegieł i nie z cementu, ale z miłości i łaski, na prawdzie ewangelicznej, mocą Krzyża Chrystusowego. Kościół ten nie umiera, a Chrystus o nim mówi, że „bramy piekielne nie zwyciężą go”.

Teraz w Warszawie bardzo często prosimy: „Bracia nasi, którzy macie w tej chwili władzę w Polsce, nie przeszkadzajcie budować świątyń! Są one bardzo potrzebne, bo miasto się rozrasta, a ludzie stoją na ulicach”. W chwili obecnej trzeba by zacząć budować w Warszawie przeszło trzydzieści świątyń, gdyż jest w Stolicy dwanaście parafii bez kościołów. Gnieżdżą się one w jakichś ciasnych domach, a są to niekiedy parafie kilkudziesięciotysięczne.

Znacie straszliwą i bolesną przygodę Nowej Huty, miasta prawie stutysięcznego, które jest bez świątyni, chociaż dużo było obietnic. Przychodzili do mnie ludzie z Nowej Huty, pełni nadziei, i opowiadali: „Nareszcie nam przyrzekli, że będziemy mogli budować”. — „Kto Wam przyrzekł?” — wymieniają nazwiska. Dziś już się nie pamięta danych obietnic…

Chociaż nie moglibyśmy zbudować już ani jednej świątyni w Warszawie, będziemy jeszcze budować żywy Kościół, z żywych i wybranych kamieni. Jeszcze budować będziemy! Jeszcze budować możemy, choćby wypadło nam modlić się pod gołym niebem czy też w piwnicach. Tej budowie ręka ludzka przeszkodzie’ nie może. Nie ma do tego władzy i siły, jest za słaba, bo to buduje sam Bóg, a które. może z Bogiem wojować? Bóg sam buduje Kościół na Żywym Kamieniu, Jezusie Chrystusie.

 

TYLKO KOŚCIÓŁ WYZWALA!  WALKA Z KOŚCIOŁEM — ZNAMIENIEM NIEWOLNICTWA

Dzieci Drogie! Namaszczaliśmy dzisiaj te mury. Chociaż palec biskupa wgłębiał się w ścianę, drążył dusze; chociaż uświęca ściany, chce dotknąć serca i Was uświęcić. Po to jesteśmy! Nie po to, by uświęcać kamienie, tylko po to, by Was uświęcać. O ile uświęcamy kamienie, to tylko po to, by Was nie zagniotły, by ten cały materialny porządek świata, z jego przerażającym, bezmyślnym bogactwem, nie zabił w Was ducha.

Dlatego jesteśmy zawsze przodownikami pracy, którą Chrystus zaczął na krzyżu: wyzwalania człowieka z wszelkiej niewoli.

Kościół Boży czyni to i dziś. Wyzwala człowieka przez Krzyż i Ewangelię z wszelkiej niewoli. Każdy, kto nie chce niewoli człowieka, rozumie Kościół. Każdy zaś, kto chce umacniać niewolę człowieka, nie rozumie Kościoła i prześladuje go. Zawsze znamieniem niewolniczych zapędów jest walka z Kościołem. Kto ją podejmuje, ten naprzód walczy z Bogiem, a jeśli z Bogiem, to i z Jego dziećmi: Jeśli kto chce wyrzucić Boga z życia publicznego, łatwo poradzi sobie później z Jego dziećmi. Jeśli wyrzeknie się Boga, dzieci Boże będą już tylko niewolnikami.

Toczy się więc walka Kościoła o wolność człowieka, o wyzwolenie człowieka z przewagi materii. Dlatego dotykamy ścian, by nie waliły się na Was. Dlatego powstrzymujemy ciężar materii, by nie zabiła w Was ducha. Wciąż Wam mówimy: „Nie samym chlebem żyje człowiek”.

Rodzice Katoliccy! Tak się dzieje dzisiaj często, że w obawie o chleb — o któryż jakże słusznie się lękacie, by go nie utracić — bardzo często narażacie wiarę, waszych dzieci, godząc się zbyt cierpliwie z tym, że w bezprawny sposób usunięto po raz wtóry religię ze szkół… Najmilsi! Pamiętajcie o jednym: jeśli wasze dzieci nie będą miały Boga w sercu, nie będą miały siły walczyć o swą wolność. I Wy, pozbawiając teraz wasze dzieci religii przez złe wyrachowanie, nadmierną roztropność i nieopanowany lęk — skazujecie je na niewolnictwo.

Tylko Chrystus wyzwala! Tylko On zdolny był umrzeć za człowieka na krzyżu. Nie ma innych takich przykładów. Tylko Chrystus i tylko On wyzwala.

* * *

Oto dwie lekcje, które wyprowadzić można z uroczystości konsekracji kościoła pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, w parafii Świętego Jakuba.

A teraz, niech ten kościół rośnie podwójnie. Niech jego mury napełniają się modlitwą. Niech Was ogarnia, osłania, krzepi waszego ducha i przypomina nieustannie wysoką godność dzieci Bożych. Niech pobudza Was, Najmilsi, abyście, troszcząc się o ozdobę materialną domu Bożego, budowali jednocześnie sami, w sercach i umysłach waszych, żywą świątynię Bogu, konsekrowaną waszą modlitwą i życiem.

Czyńcie to na Żywym Kamieniu Węgielnym wszelkiego budowania, na Jezusie Chrystusie. Amen.